Legia wygrywa i odrabia straty


Legia Warszawa wygrała z Widzewem Łódź 2:1

4 listopada 2024 Legia wygrywa i odrabia straty
Mateusz Kostrzewa / Legia Warszawa

Spotkaniem zamykającym 14. kolejkę PKO BP Ekstraklasa było starcie Legia Warszawa - Widzew Łódź. Tym razem w polskim klasyku, po raz 25 w historii bezpośrednich starć, lepsi okazali się „Wojskowi”. Wygrali 2:1 po golach Bartosza Kapustki oraz Pawła Wszołka... Dla drużyny gości honorowego gola strzelił Sebastian Kerk. Podopieczni Goncalo Feio potwierdzili tym triumfem swoją bardzo dobrą formę w ostatnim czasie.


Udostępnij na Udostępnij na

Osiem meczów we wszystkich rozgrywkach bez porażki – takim osiągnięciem może po meczu z Widzewem Łódź pochwalić się Legia Warszawa. Można Goncalo Feio lubić bądź też nie, ale trzeba przyznać, że zrobił z tej drużyny naprawdę stabilnie grający (a przede wszystkim punktujący) kolektyw.

Z łodzianami może i w bólach, ale wywalczyli trzy punkty, co trzeba uznawać za duży sukces. Tym bardziej, że ze względu na potknięcie Lecha Poznań w meczu z Puszczą Niepołomice, w tej chwili Legia traci do lidera sześć, a nie dziewięć „oczek”. I to wszystko przed hitowym spotkaniem ze wspomnianym „Kolejorzem”…

Czas na wnioski.

Za nami mecz walki – trudny dla obu ekip

Tak naprawdę na zwycięstwo w omawianym meczu nie zasługiwał do końca nikt albo z drugiej strony – zasługiwał każdy. Właściwie to najbardziej sprawiedliwym wynikiem byłby tu remis. Mecz był wyrównany (z lekkim wskazaniem na Legię ze względu na końcówkę). Tak czy siak obie ekipy walczyły, obie drużyny miały swoje sytuacje i widzieliśmy po obu stronach (przynajmniej w drugiej połowie) naprawdę dużo walki. „Walka” to słowo klucz. Widzew pokazał się wyjątkowo dobrze i właściwie postawił się Legii na tyle mocno, że można powiedzieć, iż był to dla „Wojskowych” najtrudniejszy mecz, od kiedy zespół Feio zaczął grać lepiej. Od chwili, kiedy zespół zmienił formację. Zagrali na tyle dobrze, że skutecznie neutralizowali wszelkie ataki Legii. Legii, która przecież ostatnio jest w świetnej formie i demoluje każdego.

Ostatnio Widzew nie ma dobrego czasu i o ile mecz ten ze względu na to, że przegrany, nie będzie żadnym otwarciem nowego rozdziału, może stanowić dla zespołu całkiem dobre wprowadzenie i bazę dla przyszłych sukcesów. Przegrywają, ale z honorem i bez żadnego wstydu. Byli bardzo niewygodnym oponentem dla warszawiaków i pomimo porażki, ich postawę należy docenić. Z taką grą zwycięstwa przyjdą same.

Koniec końców Legia wygrywa – świetna seria trwa

Nie był to wybitny mecz w wykonaniu Legii Warszawa… Przede wszystkim jednak „Wojskowi” wygrali i to powinno kibiców z Warszawy interesować w pierwszej kolejności. W tej chwili „Wojskowi” tracą do lidera zaledwie sześć punktów i coś, co ostatnio wydawało się nierealne, za chwilę może stać się faktem. Legia na poważnie włącza się do walki o mistrzostwo Polski i o ile do końca sezonu jeszcze dużo czasu, o tyle dziś perspektywa gonienia czołówki jest dużo bardziej korzystna. Oczywiście, należy wliczyć w to wszystko również wojaże europejskie. Fakty są jednak takie, że na tę chwilę Legii łączenie rozgrywek pucharowych z ligowymi nie przeszkadza do tego stopnia, że podopieczni Feio od czasu rozpoczęcia fazy ligowej Ligi Konferencji Europy grają lepiej niż zwykle. Nawet pomimo tego, że były trener Motoru Lublin nie jest znany z częstego rotowania składem.

Zwycięstwo nad Widzewem było ósmym spotkaniem z rzędu, w którym Legia nie przegrała… Mało tego! Było to piąte starcie z rzędu, w którym „Wojskowi” wygrali, co jest jeszcze bardziej imponujące. Legia strzela, broni i wygrywa mecze – zwykła praca, a jakże cieszy… Robi to wszystko do bólu skutecznie.

Paweł Wszołek on fire!

Paweł Wszołek na co dzień ma naprawdę dużego pecha. Miał mieć rywala do walki o pierwszy skład, ale początek Kacpra Chodyny w Legii był na tyle słaby, że poważnym konkurentem nazwać go wówczas nie mogliśmy. Za to Morishita nie okazał się jednak skrzydłowym. Dlatego cały czas niezmienne było jedno – Paweł Wszołek grał, bo musiał. Nawet, gdy był w gorszej formie i odpoczynek by mu się przydał. Teraz nie zmieniło się pod tym względem właściwie nic… Może poza tym, że przy zmianie formacji Wszołek został… prawnym obrońcą!

Dawid Szafraniak

Powiedzmy sobie wprost – mimo znikomej styczności z grą tak nisko, ten daje radę. Poza golem, z Widzewem zaprezentował się bardzo dobrze i należy go doceniać. Aż nie wiedzieliśmy do tej pory, że 32-latek wypada w aspektach defensywnych aż tak dobrze. Nawet pomimo tego, że motoryki może już brakować. U niego tych deficytów jednak nie widać. Obok świetnego Vinagre, odbudowanego Chodyny czy doprawdy genialnego ostatnio duetu Kapuadi – Pankov, należy wspomnieć również o Pawle Wszołku, który znacząco poprawił swoje notowania z początku sezonu. Z tym drugim zresztą świetnie się dogaduje. Dzięki temu, że Wszołek potrafi również zaatakować i grać kombinacyjnie, współpraca na tej linii jest doprawdy genialna. Kolejny plus przy nazwisku Feio za tę decyzję. Wrócił stary-nowy Wszołek.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze